Primitivo nie jest szczepem specjalnie szanowanym i wielu cierpkich niczym aronia słów pod jego adresem już wysłuchaliśmy. A że kompot alkoholowy, a że mało eleganckie, a że wśród win coca cola. Że jakiś dziwny wytwór sprzedażowego szaleństwa lat ’60 w Apulii; że wcześniej inne i ciekawsze wino tam uprawiano. I w ogóle, że za łatwe. Jest w Primitivo jednak coś, co niezmiennie nas w nim cieszy i pociąga. Skoro więc wypadło nam znaleźć się w knajpie/sklepie Convento (zakup z którego to miejsca opisaliśmy tutaj), wybór padł właśnie na nie. Samo Convento jest miejscem na tyle ciekawym, że jak tylko kiedyś zmotywujemy się do opisywania czegokolwiek innego niż osuszone butelki, ten sklep będzie pewnie jedną z pierwszych naszych ofiar. Tymczasem, o winie.
Barwa tego Primitivo jest ciemna, szkarłatna. Pięknie współgra ze światłem, które nadaje mu odrobinę rubinowych refleksów. Bliski czerwieni fiolet powoduje wrażenie ciepła. Trochę też z tej przyczyny w kolorze akcentów jagodowych.
Aromat jest dość intensywny z dominacją czerwonych owoców. Wydaje się równocześnie surowy, jak i ciut wilgotny. Mamy też wrażenie, że jak na Primitivo, wino to ma aromat nieprzesadnie ciężki.
Ostatnie zdanie jest niezłym punktem wyjścia do opisywania wrażeń smakowych. Wino to jest bowiem dalece bardziej wysubtelnione od dotychczas degustowanych przez nas Primitivo. Nie jest to ani „ten” ciężar, ani „ta” wśród win cocacolowość. Wino całkiem szorstkie z bardzo przyjemnie zaznaczoną obecnością tanin i – a jakże! – aroniowym posmakiem. Nuty aronii nadają winu tej przyjemniej, owocowej cierpkości, co jest dla nas cechą charakterystyczną tego szczepu. A skoro już o cechach charakterystycznych, to podkreślamy raz jeszcze, że to Primitivo nie jest ani trochę ciężkie czy alkoholowe. Finisz jest bardzo długi, wino trzymało i czochrało nasze kubki jeszcze po wyjściu z knajpy. Do tego, ślicznie się otwiera; a ta droga otwierania się jest namacalna i dokumentna. Momentami mieliśmy też wrażenie, że degustowane wino ma coś w rodzaju na pół aksamitnego, na pół ziemistego podkładu.
Butelka A Mano sprawiła nam przednią frajdę. Wino jest dość złożone, ale przy tym nie takie trudne w odbiorze – sporo więc przy jego piciu zabawy wolnej od obaw o „prawidłowy” (tfu!) odbiór czy wszystkich aspektów diagnozę. A śladem po tej zabawie niech będzie 89 guziczków od E. i 85 od M.
Metryczka
Kraj: Włochy
Producent: A Mano SRL
Apelacja: Indicazione Geografica Tipica
Szczep: Primitivo
Rocznik: 2009
Zawartość alkoholu: 13,5%
Sklep i cena: Convento Wines and Antiques, Leuven (Belgia), 7,50 EUR (plus 7 tytułem skorzystania z gościnności lokalu)
A ja tam wina z południa Włoch uwielbiam. Tego primitivo nie znam, ale jak będzie okazja to się kusze. Primitivo ma charakter, a winiarska coca cola to Zifander ( czyli primitivo) ale z Kalifornii
Tak, choć z południa Włoch czy z Apulii po prostu – to chyba jednak Nero di Troia ponad wszystko.
Badania z 2001roku potwierdziły ,że Primitivo ma jakieś(? -mutacja/klon) dalekie powiązania z ZINFANDEL’EM(żadnym Zifander’em – nie ma takiego szczepu. Jest zierfandler ale wogóle nie spokrewniony z zinfandel’em)…Ale napewno bliżej Primitivo do plavac’a maly’ego i crljenak’a.
Z tym kuzynostwem między Primitivo a Malym Plavacem to też podobno niepewna sprawa; nam też trudno było wynaleźć przy degustacji jakiś między nimi wspólny mianownik.
Primitivo AMano znajduje sie w ofercie firmy Noma. Do kupienia w bezpośrednio w Gdyni lub w sklepie on-line: http://www.winawloskie.pl/wino,Amano_Primitivo_Puglia_249.html
Tak pisze Wojciech Bońkowski na temat win producenta A.Mano, m.in. Primitivo 2009:
http://winicjatywa.pl/2013/01/25/a-mano-puglia-rosso-promessa-2009-noma/